czwartek, 21 kwietnia 2011




Dziś mija 10 lat od naszego ślubu. Trzeba ten okres podsumować jako czas szczęścia, dawanego sobie nawzajem, czas miłości, której owocem jest trójka naszych pociech. To lata nie pozbawione cięższych chwil, ale kto o nich dziś pamięta?
Mówi się, że czas szybko leci, ale ile się się wydarzyło, ile wspólnych wyjazdów, spacerów, zabaw , rozmów, posiłków, kto to wszystko spamięta. Wystarczy spróbować sięgnąć pamięcią o kilka lat wstecz, aby sobie uświadomić jak dawno to było. Mam nadzieję, że wiele się już nauczyłam i kolejne dziesięciolecia będą jeszcze lepsze.
Dostaliśmy od cioci taki oto wspaniały prezent upamiętniający dzisiejszy dzień. Własnoręczna robota, piękna pamiątka.






Obiecaliśmy obie na rocznicę nowe łoże i mimo wielu opóźnień oto jest. Dziś dotarła przesyłka z materacem. Wkrótce zamieszczę więcej zdjęć naszej sypialni.



Życzę Wam wszystkim Wesołych Świąt Wielkanocnych. Rodzinnego ciepła i pokoju.











To moje próby w tworzeniu pisanek. A poniżej niespodziewany i piękny upominek świąteczny od przemiłej anglistki mojej teściowej. Mimo iż Pani nie znam, czuję że jesteśmy bratnimi duszami. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.


wtorek, 12 kwietnia 2011

Uroki wsi



Dzisiejszy dzień napawa optymizmem. Słońce przygrzewa, ustał wiatr, czuć powiew wiosny. Może przyszły weekend uda nam się znów spędzić na wsi. Wyjazdy na działkę są dla nas jak wakacje. To głównie dlatego, że tam zupełnie inaczej  spędza się czas, przede wszystkim bardzo rodzinnie, dzieci są cały czas na powietrzu, robimy ogniska,  spacerujemy, pracujemy w ogrodzie. Każdy taki wyjazd to prawdziwa wyprawa. Zakupy, pakowanie, podróż, wielka przygoda. Każdemu marzy się dom, również nam, ale doceniam taki układ jaki mamy. Mając do dyspozycji podwórko, piaskownicę, huśtawkę na co dzień, myślę, że dzieci szybko by się tym nudziły. Jadąc co tydzień na wieś, o ile pogoda pozwoli, cieszą się tym wszystkim na nowo. Tam nie potrzebujemy telewizora, komputera i innych rzeczy, bez których nie obędzie się w tygodniu. Choć maniakami telewizora akurat nie jesteśmy.
Dziś zdjęcia nieco już przedawnione, ciągle dokonują się jakieś zmiany. Przybyło nas przecież, trzeba było dodać więcej miejsc do spania, ale klimat jest ten sam.



Zdjęcia pochodzą ze skanów, więc nie są najlepszej jakości. Tu widać przygotowane przejście do łazienki, dziś już prowadzą do niej drzwi. Ale muszę jeszcze wszystko sfotografować. Bukowe meble są po mojej prababci, ratowałam wszystko co się dało.





A to nasza mała kuchenka. Ale jest w niej wszystko, co potrzebne. Miska na stojaku i durza balia długo zastępowały nam łazienkę. Będąc na studiach długo broniliśmy tego stanu, radziliśmy też sobie, przyjeżdżając z małym Patrykiem. W ciepłe dni robiliśmy prysznic na dworzu.
Przed remontem, za czasów cioci była to brudna kuchnia, a wcześniej pewnie spiżarnia. Stała tutaj mała koza, na której ciotka gotowała. Teraz piecyk, już nieczynny, stoi w sieni jako ozdoba.




Szkoda, że nie mamy zdjęć jak było tutaj przed wielkimi zmianami.
Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za odwiedziny.

niedziela, 10 kwietnia 2011

Rocznica




Piszę ten post w dniu rocznicy tragedii smoleńskiej. Za pamięć tych, którzy zginęli. Na naszym balkonie powiewa flaga.
Rok temu żegnaliśmy tez naszą kuzynkę Kasię. Niech spoczywa w spokoju.

czwartek, 7 kwietnia 2011

Po remoncie


Już po remoncie, ale wciąż czegoś brakuje. Czekamy jeszcze na meble do sypialni, spóźnione już trzy tygodnie. W kolejce do malowania stoi w pracowni parę mebelków. Ale nie wszystko pójdzie pod pędzel. W salonie muszę się zadowolić jedynie białymi akcentami.







Uwielbiam kwiaty w wazonie, poprawiają mi nastrój. Szczególnie, gdy za oknem wiosna jedynie prześwituje przez chmury. Za to weekend był wspaniały, spędziliśmy pierwszą noc na działce.

A to salon w nowym pokoju, który przed remontem był biblioteczką. Musieliśmy z niej zrezygnować na rzecz oddzielnych pokoików dla dziewczynek. Trochę skomplikowane.  A dokładniej uprzedni plan był taki, pokój Patryka, który został nie naruszony, ale czeka na malowanie; salon, który będzie sypialnią. Następnie biblioteczka z której wchodziło się do naszej maleńkiej sypialni. Dziewczynki dzieliły razem pokój, który już prezentowałam. Teraz ma go na swoja wyłączność najmłodsza Jagódka. Zabudowaliśmy wejście do najmniejszego pokoiku od strony biblioteki, dodając nowe przesuwane drzwi z pokoiku Jagody, który stał się przechodni. Ostatni pokój to teraz królestwo Weroniki. Jako starsza dostała niezależny teren, może być spokojna o swoje skarby, a już niedługo o zeszyty i książki szkolne. A gdy dziewczynki chcą, mogą się bawić wspólnie, a dzięki bliskiemu sąsiedztwu zabawki nie są roznoszoną po całym mieszkaniu. 
Postaram się pokazać wszystko po kolei. Zdecydowałam się na wymalowanie  ścian we wszystkich pokojach jednym kolorem. Na biały zabrakło odwagi, wybór padł na jasny beż.





Ta komoda pochodzi z domu na wsi. Jedyna rzecz, która  stamtąd wyjechała, od początku miałam na nią ochotę, ale też  jednocześnie to mebel, którego byłoby mi najbardziej szkoda, gdybyśmy odpukać, odnieśli jakieś straty. Wiadomo, drewniany dom na wsi, choć już teraz jesteśmy trochę spokojniejsi po wycięciu brzozy, która rosła 1,5 m od domu. 





Taki stół marzy mi się w kuchni, z białymi nogami i przecieranymi krzesłami. Tego mi szkoda, to lity dąb, jeden z dwóch staroci w naszym domu po fachowej renowacji.  Może krzesła trafią pod pędzel, ale wymagają dużo pracy.





Kącik do czytania prosi się o dobrą lampę. I koniecznie muszę pomyśleć o firankach czy zasłonach na boki, by przysłoniły kaloryfer. Okno pozostanie odkryte, mamy tu piękny widok na pole.