środa, 22 czerwca 2011

Izrael

Wczoraj Izrael zagrał koncert w Hard Rock Cafe. A więc kolejny raz zawitaliśmy w stolicy, aby dobrze się pobawić, ale też wesprzeć Kasię Żyżelewicz, żonę Stopy. Bo to dla niej zebrała się grupa, z którą grał perkusista. Przyjaciele chcą jej pomóc finansowo i organizują wiele koncertów. Chciałam zamieścić nagranie z utworem Izraela, który bardzo lubię , ale napotkałam trudności na bloggerze, a więc podje link
http://www.youtube.com/watch?v=zYYuOlINw2E i słowa, jakże wymowne.


Dusza w podróży z płyty "Dża Ludzie"

Co dzień toczę walkę o życie i sens
Z tym co zniewala moją duszę
I umysł ogranicza
Co dzień toczę walkę,
Najtrudniejszą z walk
To najcięższa praca w życiu
Praca nad samym sobą


Co dzień toczę walkę o życie i sens
Z tym co zniewala moją duszę
I umysł ogranicza
Co dzień toczę walkę,
Najtrudniejszą z walk
To najcięższa praca w życiu
Praca nad samym sobą

Jestem duszą w podróży i marzycielem
Próbuje zasiewać nasiona
Miłości i zrozumienia

Jestem duszą w podróży i marzycielem
Próbuje zasiewać nasiona
Miłości i zrozumienia

Tą piosenkę grał Stopek z Izraelem rok temu w tym samym miejscu...

piątek, 17 czerwca 2011

Koncert dla Stopy

12 maja zmarł perkusista Piotr "Stopa" Żyżelewicz. Grał między innymi w takich zespołach jak Armia, 2Tm2,3, Izrael, VooVoo, Brygada Kryzys, Moskwa. Brał udział w nagraniu około 50 płyt, grał na płytach Tomasza Budzyńskiego, Mateusza Pospieszalskiego, T.Love, Zakopawer. W formacji Wojciecha Waglewskiego był kompozytorem. Ksywa "Stopa" zrodziła się od mocnego i precyzyjnego grania, wpływał na kształt muzyki rockowej w Polsce, koledzy mówią o nim, że miał świetną pamięć do utworów. Po pierwszej próbie potrafił zapamiętać 10 kawałków. A mimo to nigdy nie uważał się za gwiazdora, pozostawał skromnym człowiekiem, często nierozpoznawalnym przez fanów zespołów.
Pozostawił żonę Kasię i trójkę dzieci. I mimo, że ich nie znam łzy same cisną  mi się do oczu.


Wczoraj byliśmy z mężem na wspaniałym koncercie charytatywnym dla Stopy , który odbył się w warszawskiej Stodole.Wystąpili: 2TM2,3 w jednym utworze z Angeliką tworzącą mistyczny klimat, Abradab, Armia, Robert Brylewski, Tomasz Lipiński (Brygada Kryzys), Kabaret Mumio, Kim Nowak, KNŻ, Maleo Reggae Rockers, Mamadu, Moskwa, Katarzyna Nosowska, a z nią w utworze VooVoo żona "Stopy" Katarzyna Żyżelewicz, Adam Nowak (Raz, Dwa, Trzy), Zakopower. Na koniec, w specjalnie zakompowanym utworze dla "Stopy" zaśpiewała gwiazda polskiej opery Małgorzata Walewska.
Zespoły zagrały w świetnych składach, bo wszyscy przyjaciele chcieli oddać hołd Piotrowi. Mobilizacja była ogromna, całkowity dochód z koncertu zostanie przekazany rodzinie perkusisty, który był jej jedynym żywicielem.
Na koncercie dało się odczuć, że "Stopa" był lubiany i otoczony przyjaciółmi. Muzycy podkreślali, że czują jego "obecność ". Każdy wykonawca w swoich krótkich 20 minutach występu wspominał bębniarza. Budzyński (Armia) wykrzykiwał "STOPA"!!!, a publiczność za nim . Podszedł do samotnej perkusji na scenie wyciągnął rękę i wykonał gest powitania ze słowami "Witaj Stopa, to ja Budzy". To było wspaniałe.

środa, 15 czerwca 2011

Domek na wsi

Oto wnętrze małego domku moich pociech . Chyba każdy z nas lubił bawić się w dzieciństwie w dom. Wystarczył daszek z koca i małe schronienie zamieniało się w prawdziwą willę. Pamiętam, że "budowałam" taki domek dla mnie i moich lalek pod biurkiem. Instalowałam nawet światło, przesuwane drzwi, ustawiałam prowizoryczne mebelki. Dlatego cieszę się razem z moimi dziećmi.
 






czwartek, 9 czerwca 2011

Zapraszam na kawę


Uwielbiamy przesiadywać na balkonie. Brak tu na stałe stolika ze względu na dzieci, ale wjeżdża tu stoliczek na kółkach z salonu i jemy obiady na powietrzu.





I ten widok...




W poprzednich latach hodowałam w szklarenkach różne roślinki. Były papryki, pomidory, rzodkiewki. Owszem wszystko rosło, plony jednak marne. Potem siałam aksamitki, nagietki i cynie do rozsady na wieś.



poniedziałek, 6 czerwca 2011

Dom pełen słońca



Miało być o wodzie, ale gdy oglądam zdjęcia z weekendu widzę dom skąpany w słońcu.
W ubiegłych dniach go nie zabrakło. W tym świetle wszystko ładniej wygląda, a my dostajemy dawkę energii na przyszły tydzień. Słońce, wypoczynek, śpiew ptaków, pisk dzieci kąpiących się w balii. Odwiedziliśmy też kąpielisko kilka kilometrów od naszej wsi.
W naszej chacie wiszą makatki "świeża woda zdrowia doda". (Na te przeznaczę kiedyś oddzielny post). Kiedyś wspominałam, że gdy zaczęliśmy przyjeżdżać na działkę nie mieliśmy w domu wody. Był tylko kran na podwórzu. Potem mój tata zainstalował nam zlew na dworzu. Dawaliśmy sobie długo radę mówiąc, że przecież poprzedni domownicy musieli się z tym uporać. W "brudnej kuchni" stał stojak z miską. Trzeba było tylko nagrzać wody i ciągle przynosić świeżą do domu. Na dworzu kąpaliśmy się w balii lub robiliśmy prysznic z przewieszonego przez jabłonkę węża. Przez pierwsze sekundy woda była gorąca, potem lodowata. Zmywanie odbywało się na powietrzu . Do prania używałam zabytkowych tarek.
Ale w końcu zdecydowaliśmy się na dobudowanie łazienki. Do domu przylegał "kurnik". Kiedyś ciotka trzymała tu kury. Nam to pomieszczenie służyło za komórkę. Rozebraliśmy przybudówkę, a w to miejsce powstała łazienka i taras.










Oczywiście woda "popłynęła" też tutaj.




Zostańmy jeszcze w kuchni. Jest maleńka, ale mam tu wszystko czego potrzeba do codziennego przygotowywania posiłków. Bardzo lubię tą drobinę. Główne sprzęty to stół i kredens, mój ulubiony mebel w tym domu. Czeka go malowanie, ale kiedy? Półki, niezbyt zręcznie pomalowane, z pojemnikami starymi i sylizowanymi. W sumie każda rzecz tutaj zasługuje na oddzielą fotografię i słowo.