czwartek, 7 kwietnia 2011
Po remoncie
Już po remoncie, ale wciąż czegoś brakuje. Czekamy jeszcze na meble do sypialni, spóźnione już trzy tygodnie. W kolejce do malowania stoi w pracowni parę mebelków. Ale nie wszystko pójdzie pod pędzel. W salonie muszę się zadowolić jedynie białymi akcentami.
Uwielbiam kwiaty w wazonie, poprawiają mi nastrój. Szczególnie, gdy za oknem wiosna jedynie prześwituje przez chmury. Za to weekend był wspaniały, spędziliśmy pierwszą noc na działce.
A to salon w nowym pokoju, który przed remontem był biblioteczką. Musieliśmy z niej zrezygnować na rzecz oddzielnych pokoików dla dziewczynek. Trochę skomplikowane. A dokładniej uprzedni plan był taki, pokój Patryka, który został nie naruszony, ale czeka na malowanie; salon, który będzie sypialnią. Następnie biblioteczka z której wchodziło się do naszej maleńkiej sypialni. Dziewczynki dzieliły razem pokój, który już prezentowałam. Teraz ma go na swoja wyłączność najmłodsza Jagódka. Zabudowaliśmy wejście do najmniejszego pokoiku od strony biblioteki, dodając nowe przesuwane drzwi z pokoiku Jagody, który stał się przechodni. Ostatni pokój to teraz królestwo Weroniki. Jako starsza dostała niezależny teren, może być spokojna o swoje skarby, a już niedługo o zeszyty i książki szkolne. A gdy dziewczynki chcą, mogą się bawić wspólnie, a dzięki bliskiemu sąsiedztwu zabawki nie są roznoszoną po całym mieszkaniu.
Postaram się pokazać wszystko po kolei. Zdecydowałam się na wymalowanie ścian we wszystkich pokojach jednym kolorem. Na biały zabrakło odwagi, wybór padł na jasny beż.
Ta komoda pochodzi z domu na wsi. Jedyna rzecz, która stamtąd wyjechała, od początku miałam na nią ochotę, ale też jednocześnie to mebel, którego byłoby mi najbardziej szkoda, gdybyśmy odpukać, odnieśli jakieś straty. Wiadomo, drewniany dom na wsi, choć już teraz jesteśmy trochę spokojniejsi po wycięciu brzozy, która rosła 1,5 m od domu.
Taki stół marzy mi się w kuchni, z białymi nogami i przecieranymi krzesłami. Tego mi szkoda, to lity dąb, jeden z dwóch staroci w naszym domu po fachowej renowacji. Może krzesła trafią pod pędzel, ale wymagają dużo pracy.
Kącik do czytania prosi się o dobrą lampę. I koniecznie muszę pomyśleć o firankach czy zasłonach na boki, by przysłoniły kaloryfer. Okno pozostanie odkryte, mamy tu piękny widok na pole.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super klimacik masz w domu.Stol jest przepiekny. Mnie by chyba korcilo zeby go pomalowac.Widze tez u Ciebie stolik skladany taki sam jak moj tyle, ze ja swoj z Anglii sprowadzilam, bo w Hiszpanii takich rzeczy niet.
OdpowiedzUsuńOj korciło mnie. Ale lubię też klasykę, trudniej coś przerabiać, może kiedyś...A stolik mam z allegro.
OdpowiedzUsuńPięknie!Świetny klimat!
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się Twoje meble: stół, kanapa, no wszystkie!!!
Pozdrawiam
Tak myślałem, że niedługo będzie coś takiego.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAga ja uwielbiam meble dębowe i mimo, że na zdjęciach podobają mi się malowane na biało, sama nie zrobiłabym czegoś takiego dębowi. Dla mnie ma on swój nieprzeparty urok już w swoim naturalnym kolorze.
OdpowiedzUsuńPosyłam serdeczności
JA RÓWNIEZ NIE MAM ODWAGI ALE I CHYBA OCHOTY NA BIELONE MEBLEW SALONIE...SCIANY W JEDNYM KOLORZE TO SIĘ ŚWIETNIE SPRAWDZA-TAK ZROBIŁAM Z CAŁYM DOŁEM I KORYTARZEM-POWIEKSZA OPTYCZNIE I SPRAWIA PORZADEK!!PIEKNY TEN STOLICZEK BIELONY!!NO I ZAKOCHAŁAM SIE W TWOJEJ KANAPIE!!
OdpowiedzUsuńPiękny do, pełen ciepła i uroku.
OdpowiedzUsuń