Teraz troszkę żałuję, że tak "oczerniliśmy" naszą chatkę. Była sobie kiedyś błękitna, malowana przez wiele lat farbą na bazie wapna. Ale podczas pobytów w Bieszczadach zachwyciliśmy się brunatnymi cerkwiami. A ponieważż chatka się "sypała", farba z gliną odchodziła płatami, postanowiliśmy użyć nieco smolisty specyfik. Pierwsze wrażenie było negatywne, gdyż przez około dwa miesiące ściany bardzo się świecą i są czarne, ale po tym czasie brązowieją, a powierzchnia matowieje. jeszcze tylko te okiennice! Czekają już kilka lat, ale brakuje chętnego kowala do wykonania okuć. A takie zielone skrzydła dla okien byłyby " kropką nad i".
Pozdrawiam
Aga
jak tam jest pięknie..
OdpowiedzUsuńPięknie i tak bardzo romantycznie:)
OdpowiedzUsuńKlimatyczne miejsce.Myślę,że oba "warianty"kolorystyczne w takim miejscu są "na miejscu "😁
OdpowiedzUsuńbardzo piękne klomby z bukszpanu. A co to za drzewo z koroną jak czapka? Czy jałowca?
OdpowiedzUsuń